wtorek, 30 czerwca 2015

Przeczytane nie zapomniane:P

Ksiazki przeczytane wrecz "zassane" (wkrotce pojawia sie w elegancko podstronie)

Robert Toru Kiyosaki, Sharon L. Lechter " Bogaty ojciec, biedny ojciec"
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/15379/bogaty-ojciec-biedny-ojciec
Pierwsza ksiazka, maly przedsmak wielkiem przygody

Robert Toru Kiyosaki, "Kwaddrant przeplywu pieniedzmi"
Ksiazk- wytrych pozwala zrozumiec nasze dzialania, dzialania znajomych, dzialania milionerow...

T. Harv Eker, Biedny i bogaty po prostu rozni metalnie
Esensja moich poszukiwan, jak oni mysla.

Kamil Cybulski, Efekt Motyla
Ksiazka- podsumowanie powyzszych najwazniejszych pozycji, przekuta na realia polskie.

Bill  Gates, Niecierpliwy optymista. Bill Gates o sobie i swiecie.
Zbior swietnych cytatow, do wybory do koloru.

TVN serial, Zony Hollywood
Obejrzalam tylko niestety jeden odcinek. Moja reacja bardzo pozytywna, innych mniej:) Niby czasem na pokaz, ale esensja zostaje. Najbardziej zafascynowal mnie maz jednej z Polek pan Deeds, sprzedajacy eksluzywne nieruchomosci. Przemyslane podejscie do klienta, tak na pierwszy rzut oka Moj R. odkryl swoje podejscie w panu Korta.



Wkrotce:
Ford, Moje zycie i dzielo


Wyslij dzieci w .....pizdu!

Co ostatnio siedzi mi w glowie... co zrobic z dziecmi na wakacje.
Sledze pare blogow, profili na fejsie. Ludzie wpadaja na mniej lub bardziej sensowne lub rozwojowe pomysly dla dzieciakow. Co bardziej przedsiebiorczy proponuja dzieciom "zalozenie" wlasnego interesu: wyprowadzac psa sasiada, malowanie ogrodzen sasiada, ugadanie sie z wlascicielem wyjni i odprowadzanie aut klientow pod szczotki, roznoszenie ulotek etc. Oczywiscie zalezy co kogo interesuje i na co sie nastawia. Nie glupim jest wysylanie dzieciakow najpierw "do pracy" a potem na wolontariat /nawet z rodzicami! W ogole to nie glupi pomysl- pomyslalam. I dziecko ma fun i rodzic:)
Spojrzmy: Dziecko ma smykalke do interesow, myslimy sobie aha: Maroko:) Poczawszy od budowania naturalnego po handel. Wrocmy myslami do ostatniego posta...Handel "mydla i powidla" ale sprawiajacy wrazenie, ze to "mydlo i powidlo" jest produktem co najmniej Coco Chanel! Wniosek: dziecko widzi, ze nawet najmniejsza rzecz ma swoja wartosc, uczy sie negocjacji "luksusowej" (nawet ow mydla!), docenia malych przedsiebiorcow, widzi relacje klient-sprzedawca (brak podmiotowosci).

Mysle, ze majac dziecko z checia wyslalabym je do takiego kraju w ramach "wolontariatu", aby poznalo tajniki zanikajacej sztuki. Niestety rodzice (pewnie) nie maja czasu (hahahaha!) ani ochoty (hahaha**2) aby pomyslec, co ten dzieciak pozytecznego moze sie nauczyc.
Jednoczesnie chce zaznaczyc, ze nie kazda podroz uczy... nie taka zwalaszcza co "rzuca" krajobrazami i kolejnymi zabytkami.



Badz jak milioner.... kupujac mydlo!


Dzis znalazlam stwierdzenie, ze negocjacje marokanskich handlarzy to zaproszenie do tanca. Jako praktykanta w negocjacjach z Marokanczykami musze stwierdzic, ze tak to jest doskonale porownanie! "You are Berber", tak nazwal mnie jeden ze sprzedawcow plyt. Pamietam kupowalam wtedy wieksza ich liczbe, a targowalam sie, oj tak!
Kazde zakupy w Maroku sa dla nas fantastycznym przezyciem, kazde pozostawiaja tesknote powrotu. Po tygodniowym codziennym targowaniiu sie przyjechalam do Polski z checia potargowalabym sie w warzywniaku :D Zastanawiam sie, czy w mojej firmie nie wprowadzic wlasnie takich negocjacji o cene. Na pewno byloby to orientalne, przyciagajace kolejnych klientow. Szkoda, ze klienci nie mogliby byc uraczeni herbata w porcelanie. To by dopiero bylo!
Dac poczucie klientowi, ze jego projekt jest wyjatkowy, on jest wyjatkow. Jest ekskluzywny, a nie jeden z wielu takich samych.
Teraz pracuje i widze jak bardzo jest to nie doceniane! O nie! Uwielbiam uczyc sie na bledach!





poniedziałek, 29 czerwca 2015

internet jest dobry




Za trzy dni trzaśnie rok, odkąd jestem w firmie. Czas szybko mija. Patrzę na to z lekkim przerażeniem.

Update: Na szczęście udało się znaleźć wspominaną książkę. Jak dobrze, że jest internet i co najwazniejsze dobrzy ludzie!

czwartek, 25 czerwca 2015

Kop w przod



Ten klops o ktorym wspominalam pare dni temu, przezulam konkretnie. Wynik rzucia to porzucenie tej firmy za jakis czas z pewnymi zabezpieczeniami. Po piewsze musze za sprawa mojej konsekwencji nauczyc sie paru rzeczy, potem nawiazac wspolprace z inna firma. Nastepnie delikatnie sie puscic.
Z perspektywy tego roku (tak juz rok!) widze ze przeżygalam troche ten czas. Niby mialam jesien, zime na nauke super i jak zwykle, no nic.

Rutyna kluczem do sukcesu?


Na studiach pewnien wykladowca powtarzal, ze material z jego przedmiotu powinno sie powtarzac ciedziennie po 15minut. Wtedy uniknie sie sleczenia przed ostatecznym kolokwium.
Po paru latach moge zauwazyc, ze mial racje. Jesli zbierzemy czas to w ciagu miesiaca wychodzi 5h. Calkiem sporo.
Chce to odniesc do pracy po pracy, malych projektow badz elementow doksztalcania sie. Zalozmy, ze posiedzimy nad tym 1h to w ciagu tygodnia wyjdzie juz 5h! Nie licze czasu, w ktorym robiac inne rzeczy, myslimy (czasem podswiadomie) nad problemem z "pracy po pracy".
Rodzi sie wiec pojecie konsekwencja, powtarzalnosc. Czy taka nudna?
Podobno wykonujac rutynowo, konsekwentnie pewne sprawy w okreslonych godzinach przez okreslony czas juz po 30 dniach nie wyobrazamy sobie dzialania bez nich. Po prostu wchodza nam w krew. Mozg latwiej sie dostosowuje i koncentruje. Wiem, sprawdzilam i stosowalam to w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum, zanim mialam w domu internet:) Wynaczalam sobie czas na nauke i tylko w tych godzinach rozwiazywalam zadania domowe czy uczylam sie na sprawdziany.
Od paru dobrych miesiecy walcze z nauka pewnych zagadnien, przychodzi mi to jak piescia w oko.
Czas sie wziac za siebie, a nie czekac na kolejna jesien i kolejne wymowki!

środa, 24 czerwca 2015

Kobiety a pieniadze


Kilka dni temu wspominalam, jak bardzo jestem niezadowolona, ze zamowiona przesylka- ksiazke "Moje zycie i dzielo" Forda, spoznila sie jeden dzien, przez co nie moglam jej odebrac osobiscie. Bede musiala zadowolic sie nia w lipcu.. Do tego czasu postanowilam przeczytac pare innych:)
Na jednym z polskich kobiecych blogow, znalazlam "lektury obowiazkowe". Zdecydowalam sie przeczytac:  "Zarabiaj zamiast szukac wymowek"Jean Chatzky. Sam tytul kusi. Jako, ze uwielbiam podejscie high-life Amerykanow, nie zawaham sie pozycje przeczytac. Do dziela!

P.S
Wciaz jej szukam...lalala

owocne sluchanie


Miniony dzien moge uwazac za bardzo owocny, bo owocne sa rozmowy z otwartymi ludzmi.

Rozmowy z niektorymi ludzmi sa niezwykle inspirujace. Jesli ta druga osoba jest otwarta to rozmowa przypomina mi dryfowanie po lekko wzburzonym morzu. Od czasu do czasu fale jak mysli- pomysly odbijaja sie od mojej glowy. Taki huk pozostaje, ale rozlewa sie spokojnie po calej duszy.
Uwielbiam dryfowac!

wtorek, 23 czerwca 2015

"Wielkowladny" jakis czas temu zapytal mnie sie, czy moge pracowac na pelen etat. Na co neutralnie powiedzialam, ze musze to przemyslec i sie ciesze. W zamysle moje "ciesze sie" jako ze ma duzo zlecen, bo ciesze sie, kazdy cieszyc sie powinien. Odpowiedzi jeszcze nie dalam i nie dam, bo nie mam zamiaru tu siedziec przed kompem 5 dni po 8h, za stosunkowo wyzsza stawke. Dojezdzac tu po 30 km w jedna strone i nie miec perspektyw rozwoju. Myslalam nad praca zdalna, przez te 2 dodatkowe dni. Ale pewnie odpowie, ze niestety nie i blelbele.. to ja Cie "Wielkowladny" tez bleblele....
Nie zalezy mi na tej pracy, zachowuje sie roszczeniowo i jestem rozkapryszonym bachorem i jest mi z tym dobrze. Mam niespelnione ambicje. Juz wolalabym pracowac na zmywaku niz tu kisnac.
Rozmawialam z "Bylym autorytetem" o tym klopsie. Niestety, potwierdzil moje przypuuszczenia i dodal nowe. Takie, ze Wielkowladny nie pozwala nikomu wybic sie wyzej, nie chce nikogo angazowac, aby nie miec konkurencji. Jedyne swiatelko w tunelu to szukanie nowej pracy.. No super znowu... Mysle sobie. Nie jest to w istocie zly pomysl.
TYLKO: chcialam miec troche spokoju i braku stresu przez pare miesiecy. Zreszta to balaby moja 3 zmiana pracy:) Chociaz kto wie moze trafilabym na jakas naprawde sensowna firme??



Siedzac juz w pracy zrobilo mi sie zal, ze moja kolejna pozycja "Moje zycie i dzielo" Forda ominela mnie i nie moglam ja w ten weekend odebrac. Mysle nad czytnikiem do ksiazek, ale z drugiej strony w pracy bym sobie nie poczytala, co innego PDF, ktory mozna otworzyc "z nienacka".

poniedziałek, 22 czerwca 2015

deszczowo w głowie


Dzień wolny, taki deszczowy. Moja głowa zaczyna się rozgrzewać i wariować. Znów myślimy, snujemy plany, dyskutujemy, a czas nieubłaganie leci. *&* z czasem! Jak poważna jest dla mnie ta sytuacja? Dlaczego te od siebie wymagam?



czwartek, 18 czerwca 2015

Krzywa w dol, czyli historia




Od pewnego czasu czuje bezsilnosc, brak rozwoju, znudzenie.

Od poczatku: pod koniec studiow zaczelam zmieniac swoj swiat. Moze sprawily to same studia, bo na konkretne specjalisteczne kursy kazano nam studentom czekac prawie 3-lata. Ja bylam napalona na nie juz od pierwszych dni przekroczenia progow uczelni. Do tej pory karmiono nas stosem mniej i bardziej potrzebnych kur
sow z ktorych nauczylam sie pozytywnego kombinatorstwa, wytrwalosci i upartosci. To bardzo cenie. Gdy tylko liznelam "na szybko" specjalistyczne kursy (1-2 ktore mnie inetesowaly, hmm wiec po co te cale studia?), zaczelam podrozowac, zmienilam tryb studiow, potem wyjazd na inna uczelnie. Z perspektywy czasu podziwiam siebie, bylam niezwykle mobilna, pomysly same wypadaly mi z glowy. Chcialo mi sie, szlam na ciosem. W koncu dopadlo mnie dorosle zycie i zycie za granica. Spazylam sie na paru praktykach- pracach na etacie. Po "odswiezeniu" glowy znalazlam prace na etacie-ok (wg. rad Carlosa Slim Helú). Jak zwykle pierwsze 0,5roku mnie fascynowalo ( w poprzedniej pracy tez tak bylo), potem krzywa motywacji pojechala dramatycznie w dol. Poczatkowe zalozenie dwoch dni wolnych, w czasie ktorych to rozwijam swoj biznes, zeszlo na panewce.
Mysle, ze jest juz na poziomie ALERT, dlatego tu pisze.

Powyzsze wyznanie przypomina mi historie z klubu samopomocy: "a teraz opowiedz cos o sobie", hehe

P.S
Bloga bede pisac w czasie godzin pracy, aby nie siedziec na stronach rezimowych mediow. Obiecuje poprawe.

Slowo wstepne


Ten blog to blog motywacyjny. Chce egoistycznie rozwijac swoja motywacje do stworzenia "swojego gniazda", jednoczesnie rozwijajac bloga. Mierze wysoko. Natomiast kolejni czytelnicy beda mi w tym jeszcze bardziej pomagac, bedziecie sprawiac mi radosc.

Co bedzie publikowac:
  • Bede karmic sie myslami wielkich Bogaczy
  • Bede opisywac swoje sukcesy i porazki 
  • Bede sie dzielic swoimi myslami biznesowymi (Uwaga! Jestem bardzo konserwatywna)