sobota, 26 września 2015

Wyzwanie

Większości z nas wyzwanie ostatnio jest kojarzone z osiągnięciem pięknego, szczupłego ciała. Takie wyzwania na swoich fanpageach oferują nam znani i lubiani: "Schudnij w 20dni", "Spal XX kalorii". Ale wyzwanie to również coś więcej niż osiągnięcie kolejnego celu, przekroczenie kolejnej granicy 100 brzuszków. Słowo wyzwanie zaczęło mnie ostatnio fascynować. Kolejne wyzwania prowadzące do wyjścia ze strefy komfortu. Taka siłownia umysłu, przekraczanie granic i pokonywanie własnych słabości. Co by się stało, gdybyśmy codziennie pokonywali własne słabości, znudzenie, zniechęcenie? Czy nasz mózg nie trenowałby tak jak trenują nasze mięśnie podczas spalania kolejnych kalorii? Zadając takie pytania, aż boję się wyobrazić siebie "stającą przed kolejnym wyzwaniem"! Może wtedy nie było by dla nas granic w realizacji kolejnych pomysłów, a jednoczesnym przekraczaniu kolejnych "nie chce mi się"?


wtorek, 18 sierpnia 2015

Moc slowa

Wracam z porcja nauki:)
Zaczynam wierzyc w moc slowa. To kolejny rozdzial knigi olbrzymiastej, ktroa czytam. Mam pewnien pomysl. Zrodzil sie od jakies pol godziny temu na lawce po obiedzie. Najwspanialsze pomysly przychodza z nieniacka. Za chwile znajdze aplikacje do tworzenia uskrzydlajacych cytatow i w droge dawka radosci i mocy poplynie do moim ziomkow :)
P:S
Jade z Kniga jestem na 130 stronie, prawie polowa...

czwartek, 6 sierpnia 2015

milionerzy a ekonomisci

Dzis, dzien po pogrzebie najbogatszego Polaka, przemysleniu paru istotnych kwestii stwierdzilam, ze przesledze biogafie najbogatszych ludzi w Polsce. Zastanawiajacy jest fakt, ze osoby te najczesciej mialy wyksztalcenie ekonomiczne. Czesto rowniez w parze z ekonomia szlo wyksztalcenie inzynieryjne. Jak juz wczesniej zauwazylam nie samym inzynierem moze byc czlowiek... Zreszta sam inzynier to nuuuda. Chyba, ze ktos siedzi w labie i przeglada probki i stoi przed odkryciem nowych technologii. OK.
Patrzac na mego chefe to ciezki zywot. Coz zrobic, jak sie rozwijac, jak sprzedac firme (bo taki model najkorzystniejszy) jesli masz 2 pracownikow, robisz w kolko to samo, nic odkrywczego, masz zlecenia i co z tego? oooo? To jest klops, jestes samozatrudniony nie jestes inwestorem. NIe przejdziesz do kolejnego kwadrantu. Mysle, ze wszyscy inzynierowie sa na straconej pozycji, bo studia te daja wiedze ale ucza do pracy na etacie, do samozatrudnienia co najwyzej. KLOPS. Ok moze nie calkiem, przejdziesz do kolejnego kwadrantu, jesli w pracy po cichaczu bedziesz grac na gieldzie :)

Moje mysle lataja wokol wybrania jakis studiow/kursow biznesowych, czegokolwiek co mnie pobudzi do myslenia. Musi byc w tym jakas regula!

takie pare luznych mysli ostatniego tygodnia/ zaslyszanych:

"trzeba latac wysoko"

piątek, 31 lipca 2015

Potęga umysłu

Dziś przy włączaniu YB wyświetlił sie kolejna wkurzająca reklama, pomyślałam sobie ah znów musze poczekać 0:30 sekund! Ale.... obejrzałam i... reklama pokazywała młoda kobiete na wakacjach pijącą znany napój icetea. Kobieta lezy na plazy i nagle z wody wychodzi nieźle zbudowany mężczyzna topless. Rozmarza się, nagle przed oczami kobiety ktoś rzuca stos papierów.... kolejne ujęcie to twarz starego, pomarszczonego szefa, ale co? Kbieta wyobraża sobie nadal przystojnego mężczyznę i uśmiecha się życzliwie do szefa :D

Przypomniał mi się jeden z ostatnio przeczytanych rozdziałów "Obudź w sobie olbrzyma" w który autor mówi jak łatwo opanować swój umysł i przypominać sobie momenty niezwykle przyjemne (bo do tego dążymy), aby po prostu bydź szczęśliwym. Najciekawsza była wizualizacja osób nieprzyjemnych (np. szef) w postacie które mogą nas rozśmieszyć. Nasz umysł potrafi robić lepsze triki. Możemy zmodyfikować głos tych osób tak jak my chcemy ich słyszeć. Wielokrotnie jeśli nie chcę słyszeć otoczenia (ludzi gdających w określonym jęzzku) bawiłam się swoim umysłem i ich głosy zamieniałam w np. w ćwierk ptaków :) Niesamowite! 
A więc można zmienić obraz i dźwięk otoczenia. Czemu musimy być zgadzać się na przyjmowanie otoczenia takim jakie jest - nieprzyjemne? 




środa, 22 lipca 2015

Autorytet poszukiwany od zaraz!

Nigdy nie spotkalam mentora. Czlowieka, ktory w swoim pelnym obrazie moglby byc autorytetem mojej branzy. Czlowiekiem, ktorego ciekawie byloby posluchac, wszystko wchlonac co mowi. Po wczorajszej lekturze ksiazki Forda, odnioslam wrazenie, ze trudno byc autorytetem. Moze tacy ludzie juz wygineli? Ludzie, ktorzy maja nie tylko doskonale podejscie i obycie w swojej branzy, pozytywnie zakreceni ale tez madrzy, badz tacy jakbm to nazwala glebiej myslacy.
Zazdroszcze niektorym wielkim tego swiata, ze moga mowic: moim mentorem byl XYZ.
Wiem, ze mi potrzeba. Kiedys takiego mialam i bylo mi doskonale, ale czasy sie zmieniaja a czlowiek dorosleje...

wtorek, 21 lipca 2015

Przekonania

Ahoj! Dzis jade  z kolejnymi przemysleniami motywacyjnymi.
Czym sie motywowac? Przekonaniami.

Jak juz wspomnialam czlowiek unika cierpienia i dazy do przyjemnosci, a wiec jednoczesnie mozna skutecznie obrzydzic sobie niektore dzialania a niektore cele oswiecic, wyidealizowac.

Jakie kroki?

  • Nalezy wzmocnic swoje przekonanie - rozmawiaj z innymi ludzmi (czlowiek istota stadna), nakrecaj sie przy innych, znajduj wolnych sluchaczy (patrz ten blog).

  • Znajdz wydarzenie, ktore Ci zainspiruje i popchnie do dzialania.

  • Zadawaj pytania podwazajace stare przekonanie, typu "jaka zaplace cene, jesli tego nie zrobie?" (to najbardzieij mi sie podoba), mysle tu o zadawaniu sobie cierpnienia wykonujac dana sprawe, a idealizowanie wlasnego pomyslu.
Jesteśmy tym, co o sobie myślimy. Wszystko, czym jesteśmy, wynika z naszych myśli. Naszymi myślami tworzymy świat. 


Jak można podnieść jakość naszych produktów w taki sposób , aby lepsza jakość nie kosztowała nas więcej niż to , co robimy obecnie? 
Deming

Jestem juz szczesliwa posiadaczka ksiazki H. Forda, ale czytam tez "Obudz w sobie olbrzyma".

czwartek, 16 lipca 2015

"Obudz w sobie olbrzyma" cz.I

Newsy: Zaczelam czytac ksiazke motywacyjna : "Obudz w sobie olbrzyma", po jednym dniu (pominalszy wstep, podziekowania) jestem na stronie numer 46. Strona ma 337 stron. W kolejnym tygodniu szef jest na urlopie 2 tygodnie wiec pewnie skoncze :)

Z wczorajszego czytania najbardziej poruszylo mnie stwierdzenie, ze odkladanie czegos na pozniej jest jak zabieg marketingowy reklamowy. Nazrec, nakupic bzdur nawet jak nie chcesz. Manipulacja wlasnego umyslu, niby odkladanie sprawia nam przyjemnosc ale podswiadomie sprawiamy sobie cierpienie. Jednak lek przed sukcesem (brzuch jak kaloryfer) przyslania nam poczatkowe cierpienie (np. ograniczenie jedzenia czekoladek). Akcja mega hardcorowa jest powodowanie cierpienia w celu przeciwdzialaniu czemus (np. dziecko musi wypic przy rodzicach 6 puszek piwa az sie pozyga). Zastanawiam sie jak skutecznie obydzic sobie prace na etat, by to spowodowalo moja prace nad wlasnym rozwojem i pomyslem.?

Stwiedzilam tez, ze ten Pawlol (pies Pawlowa) to madry koles byl. We wszystkich dziedzin zycia jego doswiadczenie mozna podczepic.

Po kazdym wiekszym rozdziale jest zadanie do wykonania. Ciesze sie, bo zadanie wykonalam, to co odkladalam - zrobilam :D

Kolejna rzecz to pytanie, co wzbudza w nas cierpienie a co przyjemnosc. Tu porownana byla Matka Teresa i jakis dziany Amerykanin. Amerykanowi zarabianie sprawialo przyjmnosc a porazka cierpienie, a Swietej przyjemnosc wynikala z pomagania. Co sprawia przyjmnosc a co cierpienie?

Kiedys slyszalam rade, ze warto umiec przekluc swoje wady/gwaltownosci tak by pracowany na ciebie. Bo nie mozna tlumic w sobie, to wybuchnie. Skoro praca na etat przynosi mi cierpienie to moze warta przekluc ja w sile napedzajaca ku zmianie?

Bylo jeszcze o tym, ze podnoszac sobie poprzeczke nigdy nie wolno jej opuszczac, chocby miasto sie walilo. Tez dobre.





Wracam do lektury:)

Weekend:
Kolejna moja radosc wzbudza czekajaca na mnie ksiazka Forda " Moje zycie i dzielo". Nie moge sie doczekac! Jak pogodze lekture dwich ksiazek na raz???

wtorek, 14 lipca 2015

centrum konsumpcjonizmu

Do centrow handlowych chodze czesto, poniewaz to tu moge zrobic najblizsze zakupy spozywki do domu. Bedac we W. centrum handlowe bardzo mnie zrazilo swoich przepychem i konsumpcjonizmem. Ten konsumpcjonizm wylewal sie i klul mnie w oczy. Odnioslam wrazenie, ze witryny sklepowe zaraz wyciagna mi portfel z torby i zaplaca za nie chciane zakupy. Nie wiem czemu, ale tutaj centra handlowe sa mniej nahalne. albo mi sie wydaje....

"W okresach, kiedy nie spełniam się twórczo, zaskakujące jest dla mnie, jak moje życie grawituje w stronę centrum handlowego. Że jednak kupowanie, wymienianie talerzy i ubrań na nowe, lepsze, wspaniale pozoruje rozwój, postęp i jest takim instant sposobem na zakrzyczenie pustki."
Dorota Maslowska, w wywiadzie Polityki

wtorek, 7 lipca 2015

Żyję w kraju totalitarnym. Niemcy

Pozostaję przy stwierdzeniu, że najlepsze przemyślenia powstają podczas spaceru bądź yerba mate.

Tak żyję w kraju totalnie totalitarnym, ten kraj to Niemcy. Tak jak niektórzy nazywają Unię Europejską współczesnym ZSRR, tak ja posuwam się w swoich przemyśleniach do porównania do związku kraju totalitarnych.
Nie chce mi się pisać o wszystkich ograniczeniach krajów Zachodu jakie wprowadza władza na obywateli począwszy od uwielbianego socjału skończywszy na podatkach za własną działalność.
Zasłyszałm już podobne porównania u Wojciecha Cejrowskiego. Nie przyglądałam się podatkom w tzw. KRAJACH III ŚWIATA, podróżnikiem nie jestem (tak jak W. Cejrowski) ale widząc co nieco zauważam tam, że mali przedsiębiorcy swobody mają więcej: mekka handlu Maroko, tajskie małe sklepiki, chilijskie wózki sklepowe przerobione na grilla. SANEPID? HA HA!
Socjał to łańcuch państwa. Śmieszny dodatek 500zł na dziecko, Elterngeld w Niemczech to tylko ŁAŃCUCH państwa totalitarnego. MY jesteśmy jego PSAMI.
Wielcy politycy kpią ze społeczeństwa, myśląc że 500 zł spowodu przyrost naturalny. Halo? Czy na Filipinach, KRAJACH III ŚWIATA przyrost jest mniejszy, przy BRAKU socjału?
Państwo zachodnie ogranicza obywatela na każdym kroku, dając tylko OCHŁAPY wolności (iluzję wolności) swoim podwładnym.
Co ciekawe rząd chilijski ostatnio wprowadził niecodzienną ustawę o emeryturach. Tak czy siak, na pewno najlepszą dla najbogatszych. W Ameryce Południowej żyją tak bogaci ludzie, że nie jednemu milionerowi europejskiemu żyła skoczyłaby.
Dla równowagi znikome podatki dla najbogatszych państwa III świata dają najbiedniejszym wolność wyznania (brak w Niemczech patrz podatek), wolność gospodarzenia się. Co śmieszne w krajach tzw. zachodnich NAWET tego nie ma!

Na przeciwległym końcu leżą wolność przekonań religijnych (już wspominałam już). Dla mnie niczym nowy jest przekonanie istnienia równoległych rzeczywistości (nie widocznych dla zwykłego wyjadacza chleba to jest: istnienia duchów, aniołów i całej reszty.
Śmieszne jest to, że NASZE państwa (tak bardzo demokratyczne) tak MARTWIĄ się o nasze zdrowie (zakaz palenia papierosów slim, smakowych, nartkotyków, antybiotyki na receptę, w Niemczech brak w sprzedaży spirytusu). Och! Jakie to miłosierne!
Wszystkie STRASZNE rzeczy ograniczają naszą wolność, czy nie? Nadal jesteśmy małymi dziećmi bez głosu.
Niestety, każdy śmieje się z teorii spiskowych, ale....
Co będę się rozpisywać, po prostu polecam:

https://www.youtube.com/watch?v=GMnsaOznIVw

Coraz częściej wydaje mi się, że Europa upada. Ruchy ludności to napływ emigrantów, islamizacja Europy, upadek wartości rodziny i więzów emocjonalncy między ludźmi tego już się nie powstrzyma.
Jedyne co mnie cieszy, to to że wiemy gdzie krótko mówiąc spierdalać ;) ale to temat na kolejnego posta.





poniedziałek, 6 lipca 2015

rozwój pomysłu

Co mnie zaczyna pozytywnie zaskakiwać, to fakt, że coraz łatwiej mi pisać na blogu:) Formuować swoje myśli i przelewać je na pismo :)

W mojej głowie zrodziła się pewna myśl. Właściwie jest to nijako kontynuacja pomysłu, ot taki rozwój. Cieszy mnie to niezmiernie. Boję się, że ten entuzjazm mi wygaśnie. Jak podtrzymywać tą iskierkę? Może powinnam pozwolić dryfować swojemu pomysłowi? Nie podgrzewać go, aby w pewnej chwili szarpnąć za sznur i pomysł zrealizować? Może już przyciągnąć tą "pomysł- łódź"?

Dziś jest poniedziałek, to znaczy że jutro w pracy będę ostro kombinować :)

Jednym z pomysłów do rozkminy jest: jak budować pytania w czasie rozmowy... tak aby nie były one zbyt błahe, ukierunkowane, aby osoba wypowiadająca się spróbowała ruszyć swoje zwoje mózgowe.
Myślę, że w potrzeba mi takiej umiejętności.

Spróbuje dziś wieczorem lekko "szarpnąć" za moją łódź z pomysłem. Napisać dwa, trzy mejle do odpowiednich osób.
Zobaczymy co się wydarzy....

piątek, 3 lipca 2015

Być wolnym, co to znaczy?

Wyobraźmy sobie sytuację, w której wygrywamy 9 mln złotych w loterii. Co po przypływie takiej gotówki możemy zrobić? Są dwie opcje: zwariować i przetrwonić lub zakopać.
Kiedyś marzyłam wygrać na loterii tak dużą sumę pieniędzy, żeby nie pracować. Ci co mnie znają, wiedzą jakim jestem leniem. Teraz, po lekturze paru mądrych książek, rozmowach i własnych przemyśleniach nie chciałabym tak dużych pieniędzy, dostać ot tak z nieba.
Po pierwsze nie jestem jeszcze dostatecznie wyedukowa, co zrobić z taką kasą. Łatwo zanieść do banku, zatrudnić doradcę i ... no własnie. Nie byłabym w stanie zaufać komuś obcemu powieżyć tak dużej kasy, aby to on martwił się nią całkowicie.
Co innego gdybym miała tam "ileś" zarobionych, zainwestowanych a potem dostała "ileś", wtedy na pewno łatwiej przygotować się na taką sytuację. Na pewno edukacja finansowa jest tu podstawą. Wiem, że tej edukacji nie wyniosłam ze szkoły. Teraz trzeba nadrabiać na " żywym organiźmie"

Po drugie wpływa na to strefa filozoficzno - psychiczna, czyli to w jaki sposób postrzegamy pieniądz, jak postrzegamy osoby bogate. Czy określamy ich jako "złodziei", czy jako osoby mądre nadając im margines. Mi bardzo pomaga moja religia. Wyszukałam sobie parę autorytetów religijnych, których podziwiam za ich postawę oraz za ich działanie oraz za to co mówią. Jeden z nich jest nazwany przeze mnie "szaleńcem" do tego stopnia, że obkręcił zło dookoła palca. Poza tym najpopularniesza księga świata, pokazuje zdrowy i chory przepis na szczęście z pieniędzmi. Wiedząc, że około 8% (wg. GUS) par małżenskich rozchodzi się z powodu pieniędzy, wiemy teraz jak wielkim "złem" mogą stać się pieniądze, jeśli oboje świadomie będziemy iść wraz z tym wyzwaniem, a nie poddawać się ubijać temu wyzwaniu.



z książki "Spalony różaniec" S. Shioura

 
Dlatego warto mieć podstawy edukacyjne, a także należy przeżuć sprawy filozoficzno- religijne.

Na koniec smaczek, cytat Billa Gatesa z książki "Niecierpliwy optymista"

"Sądzę, że nasze nastawienie do pieniędzy kształtuje się w wieku dwudziestuparu lat. Ja w tym momencie życia ewidentnie nie zaliczałem się do klasy średniej. Na szczęscie moja psyche nie została wypaczona na tyle, żebym rozpieszczał teraz własne dzieci i niezastanawia się, na co mogą być narażone. Podobnioe postępowali moi rodzice"

wtorek, 30 czerwca 2015

Przeczytane nie zapomniane:P

Ksiazki przeczytane wrecz "zassane" (wkrotce pojawia sie w elegancko podstronie)

Robert Toru Kiyosaki, Sharon L. Lechter " Bogaty ojciec, biedny ojciec"
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/15379/bogaty-ojciec-biedny-ojciec
Pierwsza ksiazka, maly przedsmak wielkiem przygody

Robert Toru Kiyosaki, "Kwaddrant przeplywu pieniedzmi"
Ksiazk- wytrych pozwala zrozumiec nasze dzialania, dzialania znajomych, dzialania milionerow...

T. Harv Eker, Biedny i bogaty po prostu rozni metalnie
Esensja moich poszukiwan, jak oni mysla.

Kamil Cybulski, Efekt Motyla
Ksiazka- podsumowanie powyzszych najwazniejszych pozycji, przekuta na realia polskie.

Bill  Gates, Niecierpliwy optymista. Bill Gates o sobie i swiecie.
Zbior swietnych cytatow, do wybory do koloru.

TVN serial, Zony Hollywood
Obejrzalam tylko niestety jeden odcinek. Moja reacja bardzo pozytywna, innych mniej:) Niby czasem na pokaz, ale esensja zostaje. Najbardziej zafascynowal mnie maz jednej z Polek pan Deeds, sprzedajacy eksluzywne nieruchomosci. Przemyslane podejscie do klienta, tak na pierwszy rzut oka Moj R. odkryl swoje podejscie w panu Korta.



Wkrotce:
Ford, Moje zycie i dzielo


Wyslij dzieci w .....pizdu!

Co ostatnio siedzi mi w glowie... co zrobic z dziecmi na wakacje.
Sledze pare blogow, profili na fejsie. Ludzie wpadaja na mniej lub bardziej sensowne lub rozwojowe pomysly dla dzieciakow. Co bardziej przedsiebiorczy proponuja dzieciom "zalozenie" wlasnego interesu: wyprowadzac psa sasiada, malowanie ogrodzen sasiada, ugadanie sie z wlascicielem wyjni i odprowadzanie aut klientow pod szczotki, roznoszenie ulotek etc. Oczywiscie zalezy co kogo interesuje i na co sie nastawia. Nie glupim jest wysylanie dzieciakow najpierw "do pracy" a potem na wolontariat /nawet z rodzicami! W ogole to nie glupi pomysl- pomyslalam. I dziecko ma fun i rodzic:)
Spojrzmy: Dziecko ma smykalke do interesow, myslimy sobie aha: Maroko:) Poczawszy od budowania naturalnego po handel. Wrocmy myslami do ostatniego posta...Handel "mydla i powidla" ale sprawiajacy wrazenie, ze to "mydlo i powidlo" jest produktem co najmniej Coco Chanel! Wniosek: dziecko widzi, ze nawet najmniejsza rzecz ma swoja wartosc, uczy sie negocjacji "luksusowej" (nawet ow mydla!), docenia malych przedsiebiorcow, widzi relacje klient-sprzedawca (brak podmiotowosci).

Mysle, ze majac dziecko z checia wyslalabym je do takiego kraju w ramach "wolontariatu", aby poznalo tajniki zanikajacej sztuki. Niestety rodzice (pewnie) nie maja czasu (hahahaha!) ani ochoty (hahaha**2) aby pomyslec, co ten dzieciak pozytecznego moze sie nauczyc.
Jednoczesnie chce zaznaczyc, ze nie kazda podroz uczy... nie taka zwalaszcza co "rzuca" krajobrazami i kolejnymi zabytkami.



Badz jak milioner.... kupujac mydlo!


Dzis znalazlam stwierdzenie, ze negocjacje marokanskich handlarzy to zaproszenie do tanca. Jako praktykanta w negocjacjach z Marokanczykami musze stwierdzic, ze tak to jest doskonale porownanie! "You are Berber", tak nazwal mnie jeden ze sprzedawcow plyt. Pamietam kupowalam wtedy wieksza ich liczbe, a targowalam sie, oj tak!
Kazde zakupy w Maroku sa dla nas fantastycznym przezyciem, kazde pozostawiaja tesknote powrotu. Po tygodniowym codziennym targowaniiu sie przyjechalam do Polski z checia potargowalabym sie w warzywniaku :D Zastanawiam sie, czy w mojej firmie nie wprowadzic wlasnie takich negocjacji o cene. Na pewno byloby to orientalne, przyciagajace kolejnych klientow. Szkoda, ze klienci nie mogliby byc uraczeni herbata w porcelanie. To by dopiero bylo!
Dac poczucie klientowi, ze jego projekt jest wyjatkowy, on jest wyjatkow. Jest ekskluzywny, a nie jeden z wielu takich samych.
Teraz pracuje i widze jak bardzo jest to nie doceniane! O nie! Uwielbiam uczyc sie na bledach!





poniedziałek, 29 czerwca 2015

internet jest dobry




Za trzy dni trzaśnie rok, odkąd jestem w firmie. Czas szybko mija. Patrzę na to z lekkim przerażeniem.

Update: Na szczęście udało się znaleźć wspominaną książkę. Jak dobrze, że jest internet i co najwazniejsze dobrzy ludzie!

czwartek, 25 czerwca 2015

Kop w przod



Ten klops o ktorym wspominalam pare dni temu, przezulam konkretnie. Wynik rzucia to porzucenie tej firmy za jakis czas z pewnymi zabezpieczeniami. Po piewsze musze za sprawa mojej konsekwencji nauczyc sie paru rzeczy, potem nawiazac wspolprace z inna firma. Nastepnie delikatnie sie puscic.
Z perspektywy tego roku (tak juz rok!) widze ze przeżygalam troche ten czas. Niby mialam jesien, zime na nauke super i jak zwykle, no nic.

Rutyna kluczem do sukcesu?


Na studiach pewnien wykladowca powtarzal, ze material z jego przedmiotu powinno sie powtarzac ciedziennie po 15minut. Wtedy uniknie sie sleczenia przed ostatecznym kolokwium.
Po paru latach moge zauwazyc, ze mial racje. Jesli zbierzemy czas to w ciagu miesiaca wychodzi 5h. Calkiem sporo.
Chce to odniesc do pracy po pracy, malych projektow badz elementow doksztalcania sie. Zalozmy, ze posiedzimy nad tym 1h to w ciagu tygodnia wyjdzie juz 5h! Nie licze czasu, w ktorym robiac inne rzeczy, myslimy (czasem podswiadomie) nad problemem z "pracy po pracy".
Rodzi sie wiec pojecie konsekwencja, powtarzalnosc. Czy taka nudna?
Podobno wykonujac rutynowo, konsekwentnie pewne sprawy w okreslonych godzinach przez okreslony czas juz po 30 dniach nie wyobrazamy sobie dzialania bez nich. Po prostu wchodza nam w krew. Mozg latwiej sie dostosowuje i koncentruje. Wiem, sprawdzilam i stosowalam to w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum, zanim mialam w domu internet:) Wynaczalam sobie czas na nauke i tylko w tych godzinach rozwiazywalam zadania domowe czy uczylam sie na sprawdziany.
Od paru dobrych miesiecy walcze z nauka pewnych zagadnien, przychodzi mi to jak piescia w oko.
Czas sie wziac za siebie, a nie czekac na kolejna jesien i kolejne wymowki!

środa, 24 czerwca 2015

Kobiety a pieniadze


Kilka dni temu wspominalam, jak bardzo jestem niezadowolona, ze zamowiona przesylka- ksiazke "Moje zycie i dzielo" Forda, spoznila sie jeden dzien, przez co nie moglam jej odebrac osobiscie. Bede musiala zadowolic sie nia w lipcu.. Do tego czasu postanowilam przeczytac pare innych:)
Na jednym z polskich kobiecych blogow, znalazlam "lektury obowiazkowe". Zdecydowalam sie przeczytac:  "Zarabiaj zamiast szukac wymowek"Jean Chatzky. Sam tytul kusi. Jako, ze uwielbiam podejscie high-life Amerykanow, nie zawaham sie pozycje przeczytac. Do dziela!

P.S
Wciaz jej szukam...lalala

owocne sluchanie


Miniony dzien moge uwazac za bardzo owocny, bo owocne sa rozmowy z otwartymi ludzmi.

Rozmowy z niektorymi ludzmi sa niezwykle inspirujace. Jesli ta druga osoba jest otwarta to rozmowa przypomina mi dryfowanie po lekko wzburzonym morzu. Od czasu do czasu fale jak mysli- pomysly odbijaja sie od mojej glowy. Taki huk pozostaje, ale rozlewa sie spokojnie po calej duszy.
Uwielbiam dryfowac!

wtorek, 23 czerwca 2015

"Wielkowladny" jakis czas temu zapytal mnie sie, czy moge pracowac na pelen etat. Na co neutralnie powiedzialam, ze musze to przemyslec i sie ciesze. W zamysle moje "ciesze sie" jako ze ma duzo zlecen, bo ciesze sie, kazdy cieszyc sie powinien. Odpowiedzi jeszcze nie dalam i nie dam, bo nie mam zamiaru tu siedziec przed kompem 5 dni po 8h, za stosunkowo wyzsza stawke. Dojezdzac tu po 30 km w jedna strone i nie miec perspektyw rozwoju. Myslalam nad praca zdalna, przez te 2 dodatkowe dni. Ale pewnie odpowie, ze niestety nie i blelbele.. to ja Cie "Wielkowladny" tez bleblele....
Nie zalezy mi na tej pracy, zachowuje sie roszczeniowo i jestem rozkapryszonym bachorem i jest mi z tym dobrze. Mam niespelnione ambicje. Juz wolalabym pracowac na zmywaku niz tu kisnac.
Rozmawialam z "Bylym autorytetem" o tym klopsie. Niestety, potwierdzil moje przypuuszczenia i dodal nowe. Takie, ze Wielkowladny nie pozwala nikomu wybic sie wyzej, nie chce nikogo angazowac, aby nie miec konkurencji. Jedyne swiatelko w tunelu to szukanie nowej pracy.. No super znowu... Mysle sobie. Nie jest to w istocie zly pomysl.
TYLKO: chcialam miec troche spokoju i braku stresu przez pare miesiecy. Zreszta to balaby moja 3 zmiana pracy:) Chociaz kto wie moze trafilabym na jakas naprawde sensowna firme??



Siedzac juz w pracy zrobilo mi sie zal, ze moja kolejna pozycja "Moje zycie i dzielo" Forda ominela mnie i nie moglam ja w ten weekend odebrac. Mysle nad czytnikiem do ksiazek, ale z drugiej strony w pracy bym sobie nie poczytala, co innego PDF, ktory mozna otworzyc "z nienacka".

poniedziałek, 22 czerwca 2015

deszczowo w głowie


Dzień wolny, taki deszczowy. Moja głowa zaczyna się rozgrzewać i wariować. Znów myślimy, snujemy plany, dyskutujemy, a czas nieubłaganie leci. *&* z czasem! Jak poważna jest dla mnie ta sytuacja? Dlaczego te od siebie wymagam?



czwartek, 18 czerwca 2015

Krzywa w dol, czyli historia




Od pewnego czasu czuje bezsilnosc, brak rozwoju, znudzenie.

Od poczatku: pod koniec studiow zaczelam zmieniac swoj swiat. Moze sprawily to same studia, bo na konkretne specjalisteczne kursy kazano nam studentom czekac prawie 3-lata. Ja bylam napalona na nie juz od pierwszych dni przekroczenia progow uczelni. Do tej pory karmiono nas stosem mniej i bardziej potrzebnych kur
sow z ktorych nauczylam sie pozytywnego kombinatorstwa, wytrwalosci i upartosci. To bardzo cenie. Gdy tylko liznelam "na szybko" specjalistyczne kursy (1-2 ktore mnie inetesowaly, hmm wiec po co te cale studia?), zaczelam podrozowac, zmienilam tryb studiow, potem wyjazd na inna uczelnie. Z perspektywy czasu podziwiam siebie, bylam niezwykle mobilna, pomysly same wypadaly mi z glowy. Chcialo mi sie, szlam na ciosem. W koncu dopadlo mnie dorosle zycie i zycie za granica. Spazylam sie na paru praktykach- pracach na etacie. Po "odswiezeniu" glowy znalazlam prace na etacie-ok (wg. rad Carlosa Slim Helú). Jak zwykle pierwsze 0,5roku mnie fascynowalo ( w poprzedniej pracy tez tak bylo), potem krzywa motywacji pojechala dramatycznie w dol. Poczatkowe zalozenie dwoch dni wolnych, w czasie ktorych to rozwijam swoj biznes, zeszlo na panewce.
Mysle, ze jest juz na poziomie ALERT, dlatego tu pisze.

Powyzsze wyznanie przypomina mi historie z klubu samopomocy: "a teraz opowiedz cos o sobie", hehe

P.S
Bloga bede pisac w czasie godzin pracy, aby nie siedziec na stronach rezimowych mediow. Obiecuje poprawe.

Slowo wstepne


Ten blog to blog motywacyjny. Chce egoistycznie rozwijac swoja motywacje do stworzenia "swojego gniazda", jednoczesnie rozwijajac bloga. Mierze wysoko. Natomiast kolejni czytelnicy beda mi w tym jeszcze bardziej pomagac, bedziecie sprawiac mi radosc.

Co bedzie publikowac:
  • Bede karmic sie myslami wielkich Bogaczy
  • Bede opisywac swoje sukcesy i porazki 
  • Bede sie dzielic swoimi myslami biznesowymi (Uwaga! Jestem bardzo konserwatywna)